Nie wszystko „naprawione”
O tym, że pola pana Marcina Synówki z Lasek zamieniły się w te, na których można by uprawiać ryż- pisaliśmy w ubiegłym roku w listopadzie. Wówczas w Laskach trwała budowa gazociągu, a struga odbierająca wodę z pobliskich terenów została zasypana przez inwestora. Interwencje poszkodowanych rolników oraz pomoc Urzędu Gminy w Przykonie zakończyły się udrożnieniem cieku oraz wypłatą odszkodowań.
Jednak inwestor „naprawił” tylko ten odcinek strugi, który zasypał, dojeżdżając do inwestycji. Reszta do dziś jest nieoczyszczona, a tym samym nadal nie spełnia swojej roli.
- Boimy się, że jak przyjdą opady znowu zaleje nam wszystkie uprawy- wyjaśnia Marcin Synówka, pokazując na pola, gdzie zielenią się zboża.
Dlatego po raz kolejny okoliczni rolnicy zbierają się przy cieku wodnym. Zapraszają przedstawiciela Urzędu Gminy Przykona oraz właściciela pobliskich pokopalnianych terenów - Stanisława Urbańczyka. Wspólnie z mapą odbywają się oględziny terenu. Okazuje się, że struga porośnięta krzakami i drzewami przepływa przez grunty należące do Stanisława Urbańczyka.
- Jeśli państwo uważacie, że oczyszczenie tej strugi zmieni sytuację, udrożnię ją, wykonam wycinkę i oczyszczę teren do drogi - deklaruje Stanisław Urbańczyk i pokazuje na odcinek około 100 metrów - Dalej za drogą też jest wszystko porośnięte, ale tam właścicielem terenu jest elektrownia.
Zadanie dla spółki wodnej
Właściciel terenu, na którym znajduje się struga sugeruje jednak, że jego praca nie przyniesie efektu oczekiwanego przez rolników, ponieważ powyżej poziomu pół płynie kanał z elektrowni, którego wody sukcesywnie zalewać będą pola szczególnie przy intensywnych opadach deszczu.
Rolnicy jednak upierają się, sugerując, że wyczyszczenie strugi wiele zmieni, a ciek wreszcie spełni swoją funkcję.
Niestety koszt oczyszczenia strumienia poniesie właściciel gruntu.
- Szkoda, że wieś nie należy do gminnej spółki wodnej, wówczas w takiej sytuacji wystarczy zadzwonić, zgłosić interwencję i sprawa jest załatwiana – mówi pan Urbańczyk.
Pozytywnie o spółce wypowiada się także pracownica urzędu. Wyjaśnia, jak wygląda praca oraz jakie płyną korzyści z przynależenia wsi do gminnej spółki wodnej.
Rolnicy z tej części wsi, którzy borykają się z podtopieniami wyrażają chęć przystąpienia do spółki. Pozytywnie wypowiada się także wiceprzewodniczący Rady Gminy Przykona – Jerzy Rosiak, który uczestniczy w oględzinach terenu. Wspomina przy tym, że kilka lat temu propozycja taka została odrzucona przez mieszkańców, ale z innej części Lasek. Na najbliższym zebraniu wiejskim poruszana więc będzie kwestia raz jeszcze. Rolnicy liczą, że pozytywnie dla nich.
- Koszt 20 czy 30 zł na rok, to nie jest dużo – mówi Marcin Synówka - My chętnie zapłacimy składki do spółki wodnej, bo straty zalanych pól są dużo większe.
MJ