Akcja liczenia bocianów w gminie Kawęczyn odbywa się już po raz osiemnasty. Po raz drugi młode otrzymują obrączki identyfikacyjne.
- To takie bocianie tablice rejestracyjne - mówi Rafał Markowski, który zajmuje się obrączkowaniem każdego młodego bociana. Z wykształcenia informatyk, prywatnie miłośnik ptaków, a w szczególności bocianów. Przyjechał do gminy Kawęczyn z powiatu krotoszyńskiego.
Na obrączkowaniu spotykamy się w Dzierzbotkach, na posesji państwa Kaźmierczaków. Tutaj w gnieździe mieszkają trzy młode. Matką chrzestną małych bocianów każdego roku jest gospodynie- pani Alicja Kaźmierczak. Od 16 lat prowadzi statystyki pobytu bocianów w swoim gospodarstwie. Skrupulatnie notuje co do godziny z minutami wszystkie ważniejsze wydarzenia- od wyklucia, po wylot z gniazda. Zna „swoje” małe, jak nikt inny.
- Jeszcze dwa tygodnie i bociany opuszczą gniazdo. Teraz ćwiczą, machają skrzydłami, przegotowują się do lotu - mówi pani Alicja.
Na obrączkowaniu młodych oprócz gospodarzy nie mogło zabraknąć pomysłodawczyni liczenia bocianów w gminie Kawęczyn – Aliny Bartosik. Przygodę z bocianami rozpoczęła 18 lat temu. Od dwóch lat bociany dodatkowo są obrączkowane. Dzięki numerom identyfikacyjnym można prowadzić monitoring ptaków, śledzić ich trasy przelotów, a jeśli ma się takie szczęście, jak pani Alina nawet dowiedzieć się, gdzie kawęczyńskie ptaki miały metę. W ubiegłym roku pojawiły się trzy „zwrotki” i to z samego Izraela. Młode, które opuszczają gniazda w to samo miejsce wracają dopiero na trzeci sezon. W ciągu dwóch pierwszych szukają swojego miejsca w bocianich stadach.
Mimo dużego doświadczenia zarówno pani Aliny, jak i pana Rafała wciąż bociany potrafią ich zaskoczyć i zdarzają się niespodzianki. Jak się okazało w jednym z gniazd mały bocian zaplątał się w sznurek od snopowiązałki. Gdyby nie akcja obrączkowania młody straciłby nogi i udusił się. Reakcja w czas uratowała młodego. Inny przykład to napotkane przypadkiem stado bocianich kawalerów.
- Ptaki gromadzą się w większej liczbie i badają teren, nie mają gniazd, ale żyją swobodnie, na łąkach w stadzie i przelatują z miejsca na miejsce - wyjaśnia pani Alina, która takie stado napotkała właśnie w gminie Kawęczyn.
Obserwacje bocianów przez blisko dwie dekady pozwalają powiedzieć, że gmina i jej ekosystem sprzyjają tym ptakom. Każdego roku odnotowywane są liczne wylęgi - w ubiegłym roku łącznie odnotowano 35 sztuk, w tym roku młodych jest 28. Trzy pisklaki w gnieździe są oznaką stabilności populacji. Choć przez minione 18 lat zniknęły z dachów strzechy, bociany nie zmieniły upodobań. Chętnie korzystają z przygotowywanych dla nich platform, gdzie zakładają swoje gniazda. Przyzwyczajają się do postępu cywilizacyjnego w postaci szumu aut oraz wścibskości człowieka. Pozwalają sobie pomagać.
Około 10 lipca tegoroczne młode opuszczą gniazda. Czy kiedykolwiek tu wrócą – nie wiadomo. Ale jeśli nie te, to zapewne pojawią się inne, aby znowu cieszyć okolicznych gospodarzy. Dlatego życzymy dobrych wylęgów!
mj
foto:ada